Mój mąż ostatnio opisał jak postawić linuxowe środowisko developerskie na windowsie. Do tej pory nie ukrywam, że nie czułam wewnętrznej potrzeby analizowania jak on to robi, że działa to szybciej niż rozwiązania, które do tej pory wykorzystywałam. Dla mnie najistotniejszym było, że działała. Pewnego dnia kolega w pracy odbił się od muru wydajności wirtualnej maszyny. Zapora prawie nie do przejścia. Prawie, bo przecież moje edukacyjne maszynki działają wspaniale. Poprosiłam więc męża o tipa. Czytaj więcej